Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom II.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wyjaśni. Karol zauważył, że straż trzymają patrjoci i żołnierze, z przewagą liczebną tych pierwszych i, że chociaż z łatwością wpuszczają do miasta wozy chłopskie z żywnością, kupców i handlarzy, z miasta wypuszczają bardzo trudno nawet ludzi najzwyklejszych. Olbrzymi tłum złożony z kobiet i mężczyzn, nie mówiąc o bydle i wozach, czekał na pozwolenie ruszenia w dalszą drogę. Ale stwierdzanie tożsamości odbywało się tak dokładnie, że bardzo powoli przechodzić mogli przez rogatkę. Niektórzy wiedzieli, że nieprędko przyjdzie na nich kolej i kładli się na ziemię, by palić albo spać, inni rozmawiali ze sobą lub włóczyli się w pobliżu. Czerwone czapki i trójkolorowe kokardy były zjawiskiem powszechnem zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet.
Karol Darnay siedział dobre pół godziny na siodle i przyglądał się temu wszystkiemu, kiedy znowu wyjrzał ów człowiek i nakazał otworzyć wrota. Następnie wydał pijanej i śpiącej eskorcie pokwitowanie na więźnia, i kazał mu zsiąść: Darnay uczynił to, dwaj zaś patrjoci, prowadząc za sobą jego zmęczonego wierzchowca, natychmiast zawrócili, nie wjeżdżając nawet do miasta.
Karol Darnay poszedł za swoim przewodnikiem do strażnicy, przepojonej wonią taniego tytoniu i wina, gdzie kilku patrjotów i żołnierzy, z których jedni czuwali, inni spali, jedni byli pijani, inni trzeźwi, a inni jeszcze, pogrążeni w jakimś stanie obojętności, pośrednim między czuwaniem a spaniem, między trzeźwością a pijaństwem, stali i leżeli po kątach. Światło lampki oliwnej, mieszając się ze światłem wstającego świtu, odpowiadało niepewnym stosunkom panującym w izbie. Na biurku leżało kilka ksiąg, a nad niemi siedział oficer o wyglądzie ponurym i surowym.
„Obywatelu Defarge!“ zwrócił się do przewodnika Karola, biorąc arkusz papieru. „Czy to emigrant Evrémonde?“
„To ten człowiek“.
„Wasz wiek, Evrémonde?“
„Trzydzieści siedem“.
„Żonaty, Evrémonde?“
„Tak“.
„Gdzieście się ożenili?“
„W Anglji“.
„Naturalnie. Gdzie wasza żona, Evrémonde?“
„W Anglji“.
„Naturalnie. Jesteście przeznaczeni do wiezienia La Force“.
„Sprawiedliwe nieba!“ zawołał Karol. „Jakiem prawem i za jakie przewinienie?!“
Oficer przyglądał mu się chwilę z nad arkusza papieru.