Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Cóż on robi? — zapytał Clennam, pragnąc dojść do zrozumienia tej zagadki.
— To jedyna jego rozrywka — westchnęła, potrząsając głową pani Chivery. — Nie chce wyjść z domu nawet na podwórze, jeżeli tam nie suszy się bielizna. Ale między bielizną siedzi godzinami, tak, godzinami, i mówi, że mu się zdaje, iż jest w gaju.
Otarła oczy fartuchem i powróciła z gościem do sklepiku.
— Proszę, niech pan siada — mówiła. — Pan się z pewnością dziwi, co się stało z Johnem, więc powiem panu jedno słowo: maleńka Dorrit. Przez nią pęka mu serce i niech pan sam powie, kto nam wynagrodzi, jeśli mu serce pęknie?
Oczekiwała chwilę odpowiedzi, potem zaczęła znowu.
— Pan ma wpływ na tę rodzinę, panie Clennam, pan jest z nimi w przyjaźni, więc czyby pan nie zechciał pomóc nam w tem nieszczęściu ze względu na tę małą i na Johna?
— Jestem tak zadziwiony — odezwał się nakoniec Artur — tak nie mogę tego wszystkiego zrozumieć, że... przynajmniej muszę zadać kilka pytań. Czy miss Emi zna syna pani?
— Ależ, panie! wychowywali się razem, bawili się od dziecka na podwórzu.
— Czy wie, że syn pani ją kocha?
— Zdaje mi się! — odpowiedziała z przekonaniem. — Widuje go co niedziela i chyba dosyć spojrzeć na laskę, jaką sobie kupił. Taki John nie kupiłby przecież laski z rączką ze słoniowej kości! Skądżebym ja wiedziała, gdyby nie to?
— Może miss Dorrit nie zrozumiała tego?
— No, to zrozumiała, kiedy jej powiedział.
— Czy pani jest tego pewna?
— Proszę pana — przemówiła zacna matka głosem, nie dopuszczającym żadnej wątpliwości — własnemi oczami patrzyłam na niego, kiedy wychodził z domu, i własnemi oczami widziałam, kiedy wrócił. To już chyba wystarczy panu?
— Niezupełnie. Pragnąłbym wiedzieć, jak pani to sobie tłumaczy.