Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żegnać, ponieważ wychodzą na miasto. Załatwiajcie, dzieci, swoje interesy. Pan Clennam wybaczy. Mamy tylko jeden pokój.
— Moja biała suknia, Emi.
— Moje ubranie. Czy zreperowane?
Mała Emi otworzyła coś w rodzaju komody, co było razem łóżkiem, i podała rodzeństwu dwa przygotowane pakiety. Stryj Fryderyk podniósł się także i umieścił pod pachą swój instrument.
— Pójdźmy, zamykają — rzekł do pana Clennam.
Lecz Artur pragnął jeszcze załatwić dwie rzeczy. Po pierwsze, zostawić panu Dorrit upominek w taki sposób, żeby córka nie widziała, a po wtóre — pomówić z Emi.
— Odprowadzą pana — rzekł, podnosząc sie, ojciec Marshalsea.
— Za nic w świecie — zawołał Clennam i spostrzegłszy, że Emi pobiegła za rodzeństwem, wsunął w rękę jej ojca parą monet.
— Bardzo... bardzo... — zaczął pan Dorrit, ale Artur żegnał go śpiesznie i wybiegł za innymi.
W sieni nie spotkał Emi, nie zauważył jej i na dziedzińcu i już przypuszczał, że się gdzieś ukryła, kiedy spostrzegł, że powracała do domu.
Postąpił ku niej żywo.
— Muszą panią bardzo przeprosić — rzekł serdecznie — że przyszedłem za nią aż tutaj. Pragną być użytecznym pani i jej rodzinie. Proszę bardzo widzieć we mnie życzliwego. Pani widziała mój stosunek z matką, wiec nie dziwisz się chyba, że tam nie zbliżałem się do ciebie. To, co widziałem dzisiaj, utrwaliło moje uczucia. Tem gorecej pragną w tej chwili pozyskać pani zaufanie i stać ci się w jaki sposób użytecznym.
W pierwszej chwili wyczytał przestrach na jej twarzy, lecz się uspokajała, słuchając, co mówił.
— Pan jest bardzo dobry — rzekła nakoniec. — Pan mówi szczerze, ale... bardzo mi jest przykro, że pan tu przyszedł za mną.