Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nawet Maggi zwróciła uwagę na jego niezwyczajne zachowanie i szerzej niż zwykle otwierała usta.
Wkońcu wypili, zjedli, sprzątnięto ze stołu i pani Plornish zamierzała właśnie prosić ojca, żeby zaśpiewał, kiedy dzwonek zadźwięczał znowu i do izby wszedł Clennam.
W ostatnich czasach Clennam miał dużo zajęcia, gdyż wspólnik jego wyjechał na dłużej, przyjmując korzystne miejsce urządzenia warsztatów mechanicznych, i na barkach Artura pozostawił cały interes. Tym sposobem oprócz książek rachunkowych, korespondencji i dozoru pracy, Artur musiał myśleć o wszystkich szczegółach, gdyż pan Doyce na czas swej nieobecności zostawił mu we wszystkiem pełnomocnictwo nieograniczone.
Niekiedy rad był temu, że nie ma czasu myśleć o sprawach osobistych, ale czasem czuł się ogromnie zmęczony.
Dziś był w usposobieniu dziwnie przygnębionem i może dlatego wstąpił do Plornishów, przynosząc jednocześnie miłą wieść, że Emi pisała po raz drugi.
Radość była powszechna, musiał powtarzać wyrazy, któremi pozdrawiała każdego zosobna. Pancks czuł się bardzo dumny, że wspomniała o nim.
Pani Plornish nakryła znów do stołu, ażeby podać gościowi herbatę, ale Clennam dziękował. Nie jadł jeszcze obiadu, i dlatego musi iść zaraz do domu. Bardzo wdzięczny jest za gościnność i skorzysta z niej innym razem.
Pancks zaczął także sapać, co oznaczało, że motor parowy zabiera się do drogi, wyszli więc razem ze szczęśliwej chatki.
— Może pan wstąpi do mnie — odezwał się Artur, gdy znaleźli się na ulicy. — Spełnisz dobry uczynek, jeśli zjesz ze mną obiad, bo jestem jakoś dziwnie przygnębiony.
— Bardzo chętnie — odparł Pancks szybko — chciałbym oddać panu jakąś większą, niż ta, usługę.
Od owego wieczora, kiedy Pancks przeskoczył na podwórzu Marshalsea przez swego towarzysza Rugga, między nim i Clennameni zawiązała się milcząca przyjaźń. W dniu odjazdu z wię-