Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i najlepsze miejsca przy ogniu zastali już zajęte. Młodszy widocznie był tem podrażniony, przygryzał usta i znać było z miny, że czeka sposobności, aby powiedzieć coś ostrego na ten temat, — drugi, starszy, usiłował zawiązać rozmowę w sposób nader uprzejmy.
— Podróż utrudzająca przy tym chłodzie — zwrócił się do całego towarzystwa, lecz głównie do starego gentlemana, który zdawał się być głową rodziny. — Dla młodych dam szczególniej mogła być uciążliwa.
— Dziękuję panu, o trudach podróży łatwo się zapomina wobec widoków natury.
— Panie dużo podróżowały? Może pierwszy raz w górach?
— Córkj moje, istotnie, pierwszy raz są w górach.
— Lecz dla pana zapewne to nic nowego?
— Dla mnie... hm... nic nowego — odparł starzec — chociaż w ostatnich latach nie tak wiele... hm... podróżowałem.
— Podróż na mule jest bardzo niewygodna — przemówił już wyraźnie do starszej z dwóch panien, która z przyjemnością grzała się przy ogniu.
— Musieliśmy zostawić powozy w Martigny (Martini) — wyniośle odpowiedziała piękna lady (ledi) — a tu, zdaje się, trudno marzyć o wygodzie.
— Dzika miejscowość!
— A jednakże zwiedzić i poznać ją trzeba — odezwała się poważnie starsza lady — bo każdy o niej mówi.
— Pani zapewne była tu już nieraz?
— Byłam już nieraz — odparła z godnością. — Pozwól sobie powiedzieć, droga miss — zwróciła się do Fanny — że zanadto przysunęłaś twarz do ognia po tym mroźnym wichrze i śniegu.
— Najuprzejmiej dziękuję za troskliwość, madame General (madam Żeneral) — odparła, nie zmieniając pozycji młoda dama — tak mi jest najwygodniej.
Młodzieniec z monoklem w oku, ubrany w podróżny kostjum, którego niezliczonych zalet nie wyczerpałaby nawet po-