Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja go doskonale rozumiem i musimy uczyć się porozumiewać się nawzajem bez pana.
— Panno Florciu, ja tak jak wuj nie umiałbym wyrazić jej naszej wdzięczności. Zresztą choćbym całą godzinę mówił, to wszystko będzie znaczyło: pani jesteś zawsze wierną sobie.
Zuzanna Nipper kiwnęła głową w stronę okna w suficie na znak aprobowania udatnej odpowiedzi Waltera.
— Walterze, chciałabym i z panem pomówić przed odjazdem. Lecz powinieneś pan nazywać mnie po prostu Florcią. Czemu zwracasz się do mnie jak do obcej.
— Jak do obcej? O, nie, nie! W każdym razie nie czuję się obcym dla niej.
— Dobrze. Ale nie o tem mowa. On, Walterze, on kochał cię tkliwie, a czyś zapomniał, jak przed śmiercią polecał: „pamiętać o Walterze!“ Pamiętam też i nie zapomnę, dopóki tułam się na ziemi; niech widzi mój anioł z wysokiego nieba, jak święte są dla mnie ostatnie jego słowa. Chcę być i będę twoją siostrą przez całe życie; gdziekolwiek los cię rzuci, wiedz, że siostra twa lubi cię i zawsze o tobie myśli. Oto, com ci chciała oznajmić, drogi Walterze, ale nie umiem się tak wysłowić, jakbym chciała, choć serce moje przepełnione.