Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mianowanie do Barbados — to skutek tego usposobienia — i pan Dombi, powiadamiając mnie o tem, nawet nie słodził pigułki. To się nie tylko nie przyczyni do mego awansu, lecz przeciwnie. Mam powody przypuszczać, że wyprawa ta zburzy moją karyerę. O tem oczywiście także ani słówkiem nie trzeba mówić wujowi; przeciwnie musi wyobrażać sobie, że pan Dombi wysyła mnie do Barbados w dowód swej łaski. Jabym i panu ani słówka o tem wszystkiem nie mówił, lecz jeżeli zginę za oceanem, trzeba, aby ktokolwiek znał istotny stan rzeczy. A przytem pan może dasz mi jaką dobrą radę?
— Walu, mój przyjacielu — rzekł kapitan dobrodusznie — w przepowieściach Salomona powiedziano: Na każdy czas niech będzie u ciebie przyjaciel w potrzebie.... i butelka wina dla uraczenia go! Znajdź to miejsce i załóż.
Podał młodzieńcowi rękę, dumny z oczytania i dokładności przytoczonego cytatu.
— Kapitanie Kuttl! po wuju Sol jesteś pan człowiekiem, którego najwięcej lubię. Wcale nie boję się podróży morskiej. Gdyby to chodziło o mą karyerę, gdybym sam leciał na przygody — o, tedy co innego. Z radością pędziłbym na koniec świata. Ale to nie zgodne z zamysłami wuja. Na biedę wstąpiłem do biura pana Dombi i oto sześć lat upływa, a los