Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak pan myśli co do surowych produktów, sprowadzanych za nasze złoto z za granicy: co czynić z nimi?
Pan Barnet wiele i długo i mądrze rozprawiał o tym przedmiocie, a jednak nie zadowolił Bapsa.
— Wszystko to prawda, zupełnie podzielam pańskie zdanie; jednak przypuśćmy, że Rosya zawali nasze porty swojem sadłem — wtedy co?
Barnet czuł się zakłopotany nieoczekiwanem przypuszczeniem, jednakże opamiętał się wnet i rzekł:
— No, wtedy trzeba będzie zwiększyć przetwory bawełniane.
Pan Baps nie czynił dalszych uwag i podążył do swej małżonki. Pan Barnet nie wątpił, że jego partner — jakaś znakomita figura — zwrócił się do pana Blimber z pytaniem:
— Powiedz mi pan, z łaski swej, doktorze — jegomość ów zapewne służy w departamencie handlu zewnętrznego?
— O nie — to nasz nauczyciel.
— Statystyki czy ekonomii politycznej?
— Niezupełnie tak...
— A zatem niewątpliwie trudni się badaniem figur matematycznych lub czego w tym rodzaju?
— Właśnie figur — rzekł pan Blimber — pan Baps, nasz nauczyciel tańca, najlepszy człek to w swoim gatunku.