Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panowie i Panie! — zaczął Dumps na nowo, odzyskując równowagę i nie tracąc formy, mówił bowiem płynnie i wprawnie. — Zgodnie ze zwyczajem, przyjętym, jak sądzę, powszechnie przy tego rodzaju uroczystościach, jako jeden z rodziców chrzestnych młodego Fryderyka Karola Williama Kitterbell — (tu głos mówcy zadrżał na wspomnienie dzbanka) — ośmielam się zabrać głos i zaproponować toast.
Nie potrzebuję chyba nadmieniać, że treścią toastu będzie zdrowie i szczęście młodego mężczyzny, w którego życiu zaszło właśnie pierwsze ważne wydarzenie, przez was, Panowie i Panie, w tej chwili uroczyście obchodzone (oklaski). Panowie i Panie! Nikt z nas nie przypuszcza, aby nasi gospodarze, nasi przyjaciele, którym wszyscy życzymy jak najlepiej, przeszli przez życie bez pewnych niepowodzeń, dotkliwych klęsk, srogich cierpień i niepowetowanych katastrof! — Tu obłudnik przerwał na chwilę i powoli wyciągnął z kieszeni długą, białą chustkę do nosa — kilka pań poszło za jego przykładem.
— Aby zwycięsko wyszli z tych prób, życzę im z całego serca, z głębi duszy, modlę się o to z ojcowską powagą, z macierzyńskiem zatroskaniem (tu wyraźnie dało się słyszeć łkanie babki nowochrzczeńca).
Panowie i Panie! Ufam i wierzę, że dziecię, którego chrzciny oto święcimy wspólnie, nie zostanie wydarte rodzicielskim ramionom przez przedwczesny zgon (na szczęście chusteczki były tuż pod ręką) i że jego młode i dziś jeszcze pozornie zdrowe ciałko nie uschnie pod tchnieniem przewlekłej choroby.