Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tym celu przebrałem się i niepoznany, jak ci wiadomo, czekałem na ciebie na drodze, pamiętasz, gdzie. Mój widok nie nasunął ci najmniejszego podejrzenia; nie poznała mnie i ona — dodał marynarz, wskazując na Dot — póki nie zwierzyłem się jej po cichu przy kominku; a wtedy ta poczciwa dusza omało nie zdradziła mnie z przestrachu.
— Ale gdy się dowiedziała, że Edward żywy i wrócił do domu — łkając, przerwała Dot, mówiąc teraz już sama — czego oddawna pragnęła, kiedy dowiedziała się o jego zamiarach, to poradziła mu na wszelki sposób zachować tajemnicę, gdyż jego stary przyjaciel Jan Piribingl był za bardzo prostoduszny z natury i za bardzo do udawania niezdolny, będąc w ogóle bardzo niezręcznym chłopcem — wyjaśniła Dot, śmiejąc się i płacząc — aby mógł się nie wygadać. Kiedy ona — to jest ja, Janie — mówiła dalej wśród łkania młoda kobieta — opowiedziała mu wszystko: jak jego narzeczona uwierzyła, że umarł i jak ustąpiła wreszcie życzeniom swej matki, zgadzając się zawrzeć małżeństwo, które miła, niemądra staruszka nazywała korzystnem i kiedy ona, to jest znowu ja, Janie — uwiadomiła Edwarda, że oni jeszcze się nie pobrali (choć ślub blizki) i że z jej strony nie będzie żadną ofiarą zrzec się narzeczonego, bo go nie kocha i gdy, słysząc to, o mało nie oszalał z radości, to ona