Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszelką cześć oddać postaci Dot. Żeby woźnicę targać za poły i wskazywać mu miejsca, w których jawiło się to miłe widziadło. Żeby tłoczyć się na nie i pieścić je. Żeby sypać mu kwiaty pod nogi. Żeby wieńczyć jego jasną główkę swemi delikatnemi rękami. Żeby okazać swą miłość i czułość dla Dot. Żeby ją upewnić, że niema tu żadnej potwornej lub szkodliwej istoty, któraby do niej zbliżyć się chciała — nikogo prócz nich — igrających i przyjaznych elfów.
Myśli Jana nie rozłączały się z obrazem Dot. Był zawsze im obecny.
Oto siedzi z robotą przy ognisku i śpiewa sobie piosenkę. Taka wesoła, figlarna, staranna, maleńka Dot. Czarodziejskie istoty, jak na zmowę, wpatrzyły się naraz wszystkie w niego, jakby mówiły:
— Czy to tę niezrównaną żonę opłakujesz?
Za oknem dały się słyszeć głosy radości, zadźwięczały instrumenta muzyczne, rozlegały się głośna rozmowa i śmiech. Tłum rozbawionej młodzieży wtargnął do izby; była wśród nich Mey Filding i wiele ładnych dziewcząt. Dot, piękniejsza od nich wszystkich, nikomu nie ustępowała młodością. Goście ci przyszli zabrać ją ze sobą. Mieli tańczyć. Jeśli czyja maleńka nóżka stworzoną była do tańca, to bez zaprzeczenia była to nóżka Dot. Ale ona zaśmiała się, wstrząsnęła główką i wskazała na