Strona:PL Karol Dickens - Świerszcz za kominem.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na szczęście zdarzyło się, że Bokser głośno zaszczekał, nie czekając na zamierzone uszczypnięcie. Ale ponieważ to szczekanie zapowiadało przybycie jakiegoś nowego gościa, Kaleb więc odłożył poglądową naukę przyrody na czas odpowiedniejszy, zarzucił na plecy okrągły koszyk i pospiesznie pożegnał obecnych. Niepotrzebnie jednak spieszył się, bo i tak we drzwiach natknął się na nowego gościa.
— A, toście to wy tu? Zaczekajcie chwilę, wezmę was ze sobą. Mój szacunek, Janie Piribingl. Jeszcze głębszy twojej ładniutkiej żonie. Z każdym dniem ładniejsza! I lepsza, jeśli to możliwe! I młodsza — pomyślał głośno mówiący. — Licho wie, co to znaczy!
— Zdziwiłyby mnie pańskie komplementa, panie Teklton — rzekła Dot wcale nie uprzejmym tonem — gdybyś pan nie był narzeczonym.
— To znaczy — pani wie, że ja się żenię.
— Jako tako oswoiłam się z tem — odrzekła młoda gosposia.
— Przypuszczam, że z wielkim trudem.
— Zgadłeś pan.
Teklton, handlarz zabawek, był dość znanym pod imieniem „Greff i Teklton“, bo taką była jego handlowa firma, chociaż Greff dawno już nie należał do spółki, pozostawiwszy tu tylko swe nazwisko. W swoim interesie Tekl-