Strona:PL Karol Baudelaire-Kwiaty grzechu.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XLVIII
Spleen.
1.

W gniewie na całą ziemię tchnienie Marca słotne,
Z urny swej szerokiemi strugami wytryska,
Zimny swój wylewając mrok na cmentarzyska,
A śmiertelność tyfusu na przedmieścia błotne.

Mój kot szuka barłogu na ziemi kamiennej,
Dygocząc chudym ciałem, które świerzba dręczy;
Duch starego poety w jęku rynny jęczy
Ochrypłym z przeziębienia głosem mary sennej.

Syczący falset drzazgi sadzą zadymionej,
Wlewa się w ton zegaru kół zakatarzony,
Wokół tchnie nieprzyjemna jakichś woni gama,

Dziedzictwo po prababce na puchlinę chorej,
A w nich niżnik kierowy i pikowa dama,
Złowieszczo wspominają zmarłe swe amory.

2.

Tyle mam wspomnień, jakbym tysiąc lat miał zgórą.
Mniej tajemnic ukrywa pełne szuflad biuro,