Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oczywiście, myślał, ale naco to się zdało, gdy syn nie został stolarzem! Szkoda tej stolarni. Daj spokój, dobry to był warsztat.
Bardzo dobry.
Ale co tam z warsztatem! Byłbym się stał czem innem. Człowieku, już jabym był pokazał temu smykowi malarczykowi, co i jak! Franc byłby mnie nauczył, jak się trzeba bić i byłbym się zabrał do niego. Ileż razy byłby dostał ode mnie po zębach ten łobuz malarczyk!
A czem byłbyś chciał zostać potem?
To już wszystko jedno. Choćby łamać oskardem kamień skalny. Obnażyć się po pas, plunąć w ręce i kopać. Mięśnie, braciszku, mięśnie miałoby się jak z żelaza.
Idź więc łamać kamień gdziekolwiek! Ja, naprzykład, poszedłbym do Ameryki czy indziej. I żeby nie było tylko marzeń o jakichś przygodach, bo to nic nie warte. Spróbować, psiakość, i ruszyć w świat na poszukiwanie szczęścia! Przynajmniej człek użyje życia i zobaczy coś-niecoś.
Jeśli o użycie chodzi, to już tylko z kobietami. Ej, chłopczyki, ja tam puściłbym się z niemi. Niechby to sobie była dziewka czy księżniczka w kostjumie łowieckim — — —
A ta gospodyni z kantyny?