Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

si od ciebie i śmielsi, a ty? Ty próbowałeś najwyżej naśladować ich. Wiem ja, ile cię to kosztowało, ty strachajło! Oczywiście, robiłeś, co tylko mogłeś, ale pchała cię jedynie ambicja: patrzcie i ja jestem taki przeklęty poeta razem z tem wszystkiem, co do takich rzeczy należy. Ale równocześnie odzywał się w tobie taki trzeźwy, małoduszny i ostrzegawczy głosik: baczność, nie dasz rady! I wtedy kurczyła się w tobie samolubna miłość własna, twoja zawiedziona ambicja, żeby się stać kimś. To była porażka, człowieku! Potem nie pozostawało już nic, tylko szukać drogi ratunku. No, chwała Bogu, znalazło się miejscuszko na kolei i otrzeźwiały poeta był strasznie kontent, że może się odwrócić od swej krótkiej wprawdzie, ale ostatecznie przegranej przeszłości cygańskiej.
Nieprawda! Dostać się na kolej było moją wewnętrzną koniecznością.
Ależ tak, bo ta porażka była także wewnętrzną koniecznością. I jak pysznił się ten poeta, że wreszcie stał się całym i dojrzałym człowiekiem! Z jakiej wyżyny i jak zarozumiale zaczyna nagle spoglądać na swoich wczorajszych kompanów, na tych żółtodziobych pyskaczy, którzy jeszcze nie wiedzą, co to jest prawdziwe i rzeczywiste życie! Już nawet nie zachodzi między nich i uchyla się do poczciwych drobnomieszczańskich knajpek, gdzie zacni ojcowie