wydarzeniem w mojem dzieciństwie.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Kiedym był w gimnazjum, najmilszym dla mnie spacerem wieczorowym była droga na wiadukt, prowadzący ponad stacją na drugą stronę. Tam lubiłem stać i spoglądać na czerwone i zielone światła, na szyny i lokomotywy — — —
Ja wiem. Po tym wiadukcie włóczyła się stara obrzydliwa prostytutka i zawsze otarła się o ciebie, gdy cię mijała.
To do rzeczy nie należy.
Tak, to do rzeczy należeć nie powinno.
∗
∗ ∗ |
Słowo honoru: to była droga predestynowana. Koleje lubiłem i dlatego wszystko wypadło tak, a nie inaczej. Dlatego stałem się kolejarzem.
A może dlatego, że ktoś w Pradze na dworcu kolejowym przeżył takie wielkie upokorzenie. Pamiętasz jeszcze? Zraniona miłość własna, moiściewy, to siła straszna, osobliwie, jak nam wiadomo, gdy chodzi o takich człowieczków ambitnych i gorliwych.
Nie, to nie tak! Ja wiem, ja wiem, że to było z miłości dla sprawy. Czyliż inaczej byłbym w zawodzie swoim mógł czuć się taki szczęśliwy?
— — — O jakiemś specjalnem szczęściu nic mi nie wiadomo.