Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem z suchem i oczami i szycie wypada ci z rąk, jak matce mojej się zdarzało, tylko że matka moja miała łzy na poczekaniu.
I jest między nami coś jakby pustka. Nic nie pomaga, że sama tulisz się do mnie kurczowo, pustka jak była tak jest. Potem leżysz i nie śpisz i ja także nie śpię, ale milczymy, żeby które z nas nie powiedziało, że nam czegoś brak. Wiem, zacna moja, to jest trochę niesprawiedliwe z mojej strony: ja mam swoją pracę, swoją stację, mnie to wystarcza, ale tobie nie.
Więc pan w urzędowej czapce, przechadzając się po peronie, rozłożył ręce: cóż robić? Ale przynajmniej ta stacja jest naprawdę moja, jest wzorowa i czysta, a funkcjonuje jak precyzyjny mechanizm, jak maszyna, idąca cicho na naoliwionych łożyskach. Cóż robić? Najlepiej czuje się mężczyzna przy pracy swojej.

XVII

No więc, do wszystkiego przywyknie człowiek z czasem, bo czas to jednak największa siła życia. Żona przywykła do swego losu i pojednała się z nim. Straciła już nadzieję, że będzie miała dzieci, ale zato znalazła dla siebie inne zadanie życiowe. Jak gdyby rzekła do siebie: mój mąż ma swoją pracę, a ja mam swego męża; on utrzymuje w porządku taki kawał