Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

straszliwa i miażdżąca brzemieniem swego nadmiaru. Niepodobna kochać bez bólu. Obyśmyż umrzeli z miłości, obyśmy zmierzyli męką jej bezmiar, bowiem żadna radość nie dotrze do jej dna.
Jesteśmy nad miarę szczęśliwi i ściskamy się za ręce w prost rozpaczliwie. Ach ty, ratuj mnie, bo kocham nadmiernie. Całe szczęście, że nad nami są gwiazdy i że jest jeszcze dość miejsca dla czegoś tak wielkiego jak miłość. Mówimy z sobą tylko dlatego, aby milczenie nie zmiażdżyło nas wielkością wszechrzeczy. Dobranoc, dobranoc, jakże ciężko rozerwać tę wieczność na kawałki czasu! Nie będziemy spali, będzie nam tak strasznie ciężko, a gardło ściskać nam będzie płacz miłości. Obyż był już dzień! O Boże, dajże dzień, abym mógł pozdrowić ją w oknie!

XV

W krótce po ślubie zostałem przeniesiony na wielką stację. Być może, iż postarał się o to starszy pan, który z ogromną skwapliwością otworzył mi naoścież swoje ojcowskie serce. — Teraz jesteś nasz — powiedział krótko i węzłowato. Pani była powściągliwsza. Wywodziła się ze starej dynastji urzędniczej, więc byłaby niezawodnie wolała wprowadzić córkę w sferę wyższej służby państwowej. Popłakała sobie trochę z rozczarowania, ale że była roman-