trzebują. Niechże pan powie, panie Kettelring, na co tam siedzą, skoro niczego nie potrzebują? Chyba nie na to, aby łapać muchy. Traktują człeka, jakby go wcale nie dostrzegali. Albo też powiedzą: — Czego pan właściwie chce? Możemy dać panu tyle a tyle. Śmieszne ceny! I to są Francuzi, panie Kettelring! Gdybyż wiedzieli, co to znaczy siedzieć tutaj...
Pierre przełykał swą gorycz, aż mu grdyka latała z góry na dół i do góry. Drapał się po całym ciele, trawiony czerwoną świerzbą. — Przecie to istne piekło! — jęczał. — Ci Mulaci na przykład... uważają się za równych nam. Nadyma się taki jeden z drugim, że jego ojcem jest amerykański agent, że więc już nie jest on byle czym, i zadziera łeb do góry, wałkoń wstrętny! A człowiek orze jak wół... Mam w Hawrze narzeczoną, jest biuralistką w domu handlowym. Ba, gdybyż można było sprzedać to wszystko tak, żeby mi pozostało potem parę tysięcy franków!
Z głową wspartą na kułakach wspominał Pierre, jak tam bywało u nich w domu. Nawet nie zwrócił uwagi, że Mr. Kettelring nie odwzajemnia się mu żadnym wspomnieniem własnym. Wspomnienia są egoistyczne. Narzekał sobie, że go męczą poty i że bywa bardzo znużony. Poradzili mu, zęby jadł słonie wszy i orzechy z drzewa kaszu, które mają usuwać zmęczenie i odświeżają umysł. Nieborak Pierre nosił ich odtąd pełne kieszenie i żuł je bezustannie. Nie wiedział, że między innymi orzech ten jest podnietą płciową, i sechł z tęsknoty za swoją narzeczoną. Poza tym bał się Murzynek uważając je za chore i brzydził się nimi, bo nienawidził Murzynów. Czy nie zniszczyli mu siedmiu akrów krzewów kawowych? Niech mi pan powie, panie Kettelring, niech mi pan powie, czy pan z nimi sypia? Ja bym nie mógł...
Gdy kiedyś przez całe dziesięć dni się nie pokazywał, pojechał Mr. Kettelring, by go odwiedzić. Pierre leżał chory na zapalenie płuc i nie poznał swego gościa. — Mon amant — chwaliła się Murzynka siedząca w jego chacie, jakaś straszliwa baba obsypana strupami. — Moi, sa femme,
Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/125
Ta strona została przepisana.