Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie obawiajcie się! to nie, że tak brzydko wygląda tam pod tą skorupą mięso smaczne, umyślnie gliną się oblepia, bo w ogniu spaliłoby się mięso na węgiel — i odbiwszy glinianą skorupę, począł krajać.
Zapach świeżo upieczonego mięsa po całodziennem polowaniu i potężnem przegłodzeniu się wydawał się nam rajską wonią, i nie pamiętam, by mi gdzie i kiedy jaka uczta wykwintna, jaki obiad wystawny tak smakował, jak ta pierwotna wieczerza stepowa, gościnną dłonią na wpół zdziczałego starca podana.
Prosiłem go, żeby usiadł i jadł z nami, ale odmówił, mówiąc, że jest już po wieczerzy, a pod noc nie zwykł jadać, — usiadł jednak obok nas i powoli, powoli rozmowa się ożywiła.
Ja mu opowiadałem, co zacz jestem i co robię na świecie.
— Ojca pańskiego widywałem przed laty — powiedział po chwilowym namyśle, tak, to on musiał być.
— Jakto, znałeś pan mego ojca? — zawołałem zdziwiony i uradowany równocześnie —opowiadaj mi o nim.
— Czyżem powiedział, że go znałem? — odparł powoli i z namysłem — wieluż to ludzi widuje się na świecie, nie znając ich, i ojca pańskiego widywałem, w domu pułkownika Korwina. — Słowa te mówił powoli, z widocznym namysłem, a równocześnie wzrok z wyrazem pytającym przenosił ze mnie na Enemuka.
Zrozumiałem odrazu przyczynę wachanią. Opowiedziałem mu w krótkości historye Enemuka i wytłumaczyłem, co go w ten mundur odziało. — Słuchając mego opowiadania, starzec jeszcze bardziej się ożywił, odetchnął swobodniej, jakby mu ciężar jaki spadł z piersi.
— To dlatego pan wina nie pije! — przemówił swobodnym, żartobliwym tonem — może i dobrze Wasz prorok postanowił, że tego trunku zabronił, nam wiele on złego zrobił.
Wieczerza kończyła się. Posileni mięsem i rybą, rozkoszowaliśmy się doskonałym winogradem. Ognisko niepodniecane