Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pełnie, że tworzyłem w sposób rzemieślniczy, że ogień płonący w mej piersi wypalił się już zupełnie. Zniszczyłem nieudane próbki, złamałem pióro i odtąd nie próbowałem nigdy już tworzyć.
Pobyt we Lwowie nużyć mnie wkrótce zaczął; nie miałem celu dłużej tu zostawać, a przytem coś nieokreślonego ciągnęło mnie na Zachód, na Południe. Myśl, która zrodziła się była po raz pierwszy owego dnia, w którym doznałem tak strasznego, bezlitośnego rozczarowania, wracała coraz to uparciej, wracała teraz spokojnie, bez żalu, rozpaczy i złorzeczeń, które towarzyszyły jej pierwszemu zjawieniu. Coraz jaśniej i wyraźniej widziałem, że żadne utwory poetyczne, choćby najbardziej natchnione, nie są w stanie wlać nowego życia w przegniły naród; do tego potrzeba silniejszego czynnika tylko katolicyzm z towarzyszącym mu zazwyczaj zapałem religijnym, tylko on jeden i jedynie on jest w stanie rozbudzić życie, tchnąć ducha w ten naród zdemoralizowany przez liczny ciąg pokoleń.
— Rzym! Rzym! — wołałem w duszy. Do Rzymu! Tam zbawienie! tam lekarstwo!
I w duszy mej uczuwałem nieprzeparty pociąg ujrzenia tego wiecznego grodu, tej prawdziwej stolicy Piotrowej.
Z nastaniem zimy doprowadziłem mój zamiar do skutku. Ojciec przysyłał mi dostateczną ilość pieniędzy, nie miałem więc przyczyny rachować się z materyalnemi przeszkodami.
W Rzymie zetknąłem się z rodakami. Byli tam najrozmaitsi Rosyanie, a wszyscy zupełnie podobni do tych, jakich znałem w ojczyznie. Wszystkie kierunki i typy były tam reprezentowane, począwszy od mężów stanu, polityków, dyplomatów, nadętych ekscelencyj, a skończywszy na długowłosych nihilistach i ostrzyżonych studentkach, całą Rosyę miałem tam przed oczami. Zdawało mi się w początkach pobytu, że i tu nadarmo przyjechałem, i zaczęła mnie brać rozpacz jakaś głucha i wszelkiej już nadziei pozbawiona.
W takiem usposobieniu spotkałem w pewnym domu włoskim niezwykłego człowieka, Rosyanina, duchownego katolic-