Strona:PL K Junosza Żona z jarmarku.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 24 —

cie swej chustkę ciepłą, synowej chusteczkę, wnóczkom obwarzanków, synowi zaś, zaraz po powrocie do ręki dał kilka rubli, aby sobie sprawił, co sam chce.
Już się słońce miało ku zachodowi, gdy Bartłomiej, wszystko załatwiwszy, przypomniał sobie, że jeszcze okrasy parę funtów ma kupić. Udał się przeto do rzeźnika.
Najpierwszy to faryniarz był na cały Ogonów; nazywał się Jan Kieliszek, ale żądał, żeby go Kieliszkowskim zwano i tak też na niego ludzie wołali.
Miał swój dom i małe mieszczańskie gospodarstwo, ale głównie rzeźnictwem się trudnił; skupował w okolicy wieprze, zabijał je, robił kiełbasy, kiszki, wędzonki, solił słoninę i doskonale na tym wychodził.
Po wszystkich jarmarkach, po odpustach, towar swój rozwoził i byłby z pewnością ładnego dorobił się grosza, gdyby nie to, że lubił hulać i większą część zarobku trwonił na to. Dość było na niego spojrzeć, aby poznać, że na jadło i picie sobie nie żałuje. Gruby był, jak beczka, twarz miał czerwoną, nos aż granatowy, kark jak u byka. Pijał ciągle piwo bawarskie, nie rachując butelek, przez cały dzień, dopóki sen go nie zmorzył.