Strona:PL K Junosza Żona z jarmarku.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 100 —

— Przepraszam — rzekła bardzo grzecznie: — przebaczcie mi, mężu, słowa, które wyrzekłam w złości...
— A czy pamiętasz, co zaszło?
— Nie, nie pamiętam... pewnie coś głupiego, gdyż byłam bardzo rozżalona.
— Rozżalona? na mnie?
— A no, ja sama nie wiem, dość, że mnie żal zdjął wielki. Ojciec przyjechał, wuj przyjechał... pierwszy raz na moje gospodarstwo — i, zamiast rozweselenia i zabawy, wnet kłótnia, omal, że nie bitwa... Żal mnie wielki zdjął i plotłam niewiedzieć co... was obraziłam, a teraz żałuję...
— Żałujesz?
— Jak matkę kocham, żałuję...
Mówiąc to, przysunęła się do niego tak blizko, że jej ramię dotykało jego ramienia, przymilała się i patrzyła mu w oczy... Śpiewalski na to nie zważał, zanadto boleśnie był dotknięty. Spojrzał na nią chłodno, i rzekł surowym głosem, ale spokojnie:
— Skoro żałujesz, ja przebaczam, ale proszę cię, Róziu, drugi raz niech się to nie powtórzy. Miej to w pamięci, że przysięgłaś przed ołtarzem i że żona powinna wszędzie pójść za mężem i zawsze być jego wierną towarzyszką i przyjaciół-