Strona:PL K.F. Pasternak - Mayster Bartłomiey.djvu/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skóry, która wisiała na nim, jak worek na kołku.
Ta figura zbliżyła się do Ruperta, a Bartłomiej odskoczył od niej parę kroków, żegnając się skrycie i przyciskając się do towarzysza.
— Ależ się na ciebie wyczekałem! krzyknął dźwięczącym głosem Suchy — a zimno mi dolegało, bo to noc jesienna, a rosa chłodna do stu djabłów.
— O! zawołał Rupert, czego się tak ciśniesz do mnie Bartłomieju i machasz rękoma?
— Opędzam komary — zamru-