Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
249
Na pograniczu obcych światów

wało mnie z taką siłą, żem o wszystkiem, prócz Chiomary i jej słów, zapomniał.
— Mów, co mam czynić? — spytałem.
— Mam tylko wtedy moc nad tobą, jeżeli odrzucisz stanowczo wszystko, co z ziemią cię wiąże... Słyszysz? Wszystko! Odrzuć ciążące ci brzemię ciała, zniszcz bez wahania tę nędzną skórę twej istoty, a swobodnie, jako promień słoneczny przemkniesz przez ołowiane to powietrze i znajdziesz się ze mną w modrym eterze! Ale bardziej jeszcze niż ciało, wiązałaby cię z tym światem i stałaby, jak opoka między nami, miłość dla istot ziemskich; jeżeli czujesz ją, żegnaj mi na wieki, jesteś dla mnie stracony! Jeżeli serce twoje przy spojrzeniu na mnie zabije dla kobiety zrodzonej z kobiety, rozpłynę się w niwecz przed okiem twojem, i będę ci jedynie snem już prześnionym, który nigdy nie wróci! Jakżebyś chciał Bogu się opierać i jego porządkowi, gdybyś nie miał siły zdeptać słabą iskrę miłości człowieczej?
— Nic nie wiąże mnie z tą ziemią! — zawołałem. — Samotny, nie kochany, jak niegdyś