Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
13
Na pograniczu obcych światów

na ową tajemniczą wiadomość, którą panu przepowiedział.
Anglik okazał pewne zaniepokojenie, a ja zamyśliłem się mimowoli.
— Wierzysz pan w tak zwane znaki? — zapytałem go, zaczynając opowiadać o swej przygodzie nocnej.
— Ile czasu potrzeba, aby wiadomość mogła dojść z Czech tutaj? — pytał pobladły Grek, który miał śmiesznie aż elementarne pojęcia z geografii, i dla którego Czechy były jeszcze poniekąd tym samym nieokreślnie dalekim „lasem Hercyńskim,“ co dla klasycznych jego przodków.
— Tydzień? Dziesięć dni? Dwa tygodnie? — odgadywał, bynajmniej nie wzruszając się, ani obrażając naszym śmiechem.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Był to concierge.
— Telegram, panie! — rzekł, wchodząc do pokoju, i papier położył na stole.
Konstantyn odskoczył przerażony o kilka kroków od Anglika, obok którego stał dotąd, i utkwił we mnie wzrok pytający.