Strona:PL Juliusz Zeyer - Jego i jej świat.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziewczyna, którą w przystępie dobrego humoru wprowadziła do swego salonu, pomiędzy grono wybranych ludzi, jako zabawkę jedynie, ona, którą uważała za przedmiot tylko, mogący być wyrzuconym po opatrzeniu się, ta istota, przez zemstę chyba za lekceważenie, wyrwała jej z ręki palmę zwycięztwa, jaką chciała przyozdobić dumną swą głowę, zabrała jej narzeczonego.
Izabela to miotała się, jak szalona, to znów uspakajała sie, chcąc być obojętnie grzeczną dla hrabiego, uprzejmą dla baronowej. Wciąż jednak knuła podstępnie intrygę. Nie wiedziała jeszcze jakim sposobem, ale przysięgła sobie, że zmaltretuje rywalkę. Tymczasem rozszerzała za pomocą półsłówek, uśmiechów, drwinek opinię o naiwności swej bratowej. Prostota w obejściu, małomówność Gabryeli ułatwiły jej pracę i ludzie, którzy brali frazesy za wykształcenie, zwykłą afektacyę za głębię uczuć, łatwo w to uwierzyli.
Jeśli kto z jej znajomych mówił o nieobecnej Gabryeli, wzruszał ramionami, uśmiechał się pobłażliwie. Każdy jej czyn najopaczniej tłómaczono, każde słowo za dowód głupoty brano. Dziwiono się Lambertowi, że taką wybrał żonę, litowano się nad jego rodziną, iż była zmuszona przygarnąć Gabryelę. Najwięcej żałowano teściowej, która podobno cierpiała bardzo, chorowała nawet śmiertelnie z powodu tego wypadku rodzinnego. Tym razem fama zgodna była z prawdą.
Pani Paganiowa martwiła się, irytowała począt-