wego zawtórowały głośne okrzyki, wiwaty i oklaski zebranych tam tysięcy ludzi.
Byli to ciekawi, którzy urządzili sobie tę kosztowną, iście amerykańską przyjemność, przypatrzenia się rozbiciu dwóch pociągów w najszybszym ich biegu, uświetniając w ten szczególny sposób uroczystość otwarcia nowej linii między Medarą a Sioux-Fals-City.
Naturalnie oba pociągi miały być puste, i nikt nie przypuszezał ukrycia się w jednym z nich kronikarza „Trybuny“. Lecz uspokójmy się o jego losy, bo, jak wiemy, był to człowiek szybkiej decyzyi, a więc w chwili stanowczej, nie czekając katastrofy, wyskoczył szczęśliwie z wagoni.
Wprawdzie nie obeszło się bez silnych obrażeń ciała, ale doktór, który niezwłocznie udzielił mu pomocy, zapewnił, że życiu jego nie grozi niebezpieczeństwo.