Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/479

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 457 —

zbierają się izby senatorów i posłów? A chociaż nie z ciekawości, lecz dla zabicia czasu obejrzeli też gmachy: uniwersytetu, komory celnej i giełdy bardzo tu ożywionej, a wreszcie piękną katedrę w stylu gotyckim. Lecz mimo, że często na tych spacerach biegły za pojazdem skąpców krzykliwe gromadki chłopców ulicznych, dowcipkujących na temat niepowodzeń trzeciego partnera, oni przyjmowali to obojętnie, ufni, że niebawem los wynagrodzi im szczodrze poniesione dotychczas straty.
Ponieważ zaś użycie yachtu wchodziło też w ogólny rachunek hotelowy, dlaczegoż nie mieliby przejechać się nim, ilekroć przyszła im ochota, aż do samego portu, w którym ruch nie ustawał dniem i nocą. Wieczorem zaś, choć nieraz woleliby już spocząć w wygodnych łóżkach, śpieszyli do opery, bo jakżeby mieli zaniedbać tego, skoro ich pieniędzmi już loża opłaconą była. Nieraz tez drzemiąc słuchali muzyki, której ani zrozumieć, ani ocenić nie byli w stanie.
A jeśli umieli zmuszać się do tego jedynie przez wzgląd na ponoszone bądź co bądź koszta, cóż było, gdy zasiedli do stołu, którego wykwintne potrawy zbudziły w prędkim czasie nieznane im dotychczas łakomstwo i upodobanie w jedzeniu. Zjadali też wszystko do ostatniej kruszyny, narażając, się przebraniem miary na łatwe w ich wieku niedyspozycye żołądka.