Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 423 —

przejeżdżałem, byłoby to zbyt monotonne, ogólnie bowiem miasta fabryczne, podobne są do siebie, jak komórki w plastrze miodu. Wybiorę tylko rzeczy najgodniejsze naszej uwagi.
Pożegnawszy cię, jechałem zrazu pobrzeżem jeziora Michigan. Już to w ogóle ani Unia, ani Kanada na brak jezior skarżyć się nie mogą, i nie raz patrząc na ten nadmiar wód stojących, myślę sobie, dla czego też Francya, posiadająca ich tak mało, nie zakupi ich w części jakiejś, tak jak kupiła od nas Louizianę w l803 roku?...
Z początku podążałem tą samą drogą, jaką spieszył Kymbale do Niagary; dopiero od Cleweland zwróciłem się na południo-wschód, aby zatrzymać się na krótko w Warren, ważnym punkcie Stanu Ohio. Jest to przedewszystkiem kraina nafty. Na całej przestrzeni nie ujrzysz nic prócz rusztowań do studzien podziemnych, prócz machin, świdrów i podjazdowych kolejek; a wszędzie tak owa nafta czuć się daje swym przykrym zapachem, tak nią powietrze jest przesiąknięte, iż zdaje się, że wystarczyłoby potrzeć zapałkę, aby dokoła wybuchły płomienie.
Cóż tu za porównanie z poetycznemi łąkami Far-Westu, albo dzikiemi dolinami Wyomingu. Piękny jest przemysł, piękniejszą sztuka, ale najpiękniejszym wdzięk przyrody!...