Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/409

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 391 —

w grotach, podążyli turyści wązką ścieżynką, prowadzącą z hotelu, między wyniosłemi wzgórzami, do głównego wejścia, które pozostało w swym kształcie naturalnym. Jest ono tak wązkie i nizkie, że człowiek dorosły tylko w pozycyi pochylonej przeciskać się przez nie musi.
Wraz z przewodnikami szło kilku Murzynów, zaopatrzonych w górnicze lampki i pochodnie, które też natychmiast zostały zapalone, a jaskrawe ich światło odbijało się tysiącem blasków w kryształkach skalistych ścian.
Niedaleko od wejścia szerokie w kamieniu kute, schody prowadzą do pierwszej galeryi, z której w prostym kierunku zajść można do obszernej sali zwanej „Rotundą.“ Stąd już takie mnóstwo korytarzy rozchodzi się na wszystkie strony, że bez narażenia się na wielce niebezpieczne zabłąkanie, nikt bez dobrego przewodnika nie może zapuścić się w ten labirynt największy ze wszystkich jakie istnieją i istniały na świecie, wobec którego czemże są choćby przesławne labirynty na Krecie lub Lemnos.
Postępując uważnie dalej, turyści znaleźli się po jakimś czasie w olbrzymiej grocie zwanej: „Gotyckim Kościołem“.
Wprawdzie o właściwym stylu gotyckim nie może tam być mowy, ale w każdym razie