Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 320 —

nie było jednomyślne. W okolicach bydłobójni, tam gdzie przymioty fizyczne, wzrost i siła muskułów jedyną przedstawiają wartość wszelkiej istoty, — sąd o oczekiwanym gościu wypadł nieco odmiennie.
— Jestem pewny, że wszystkie te pochwały są przesadzone — prawił jeden.
— I my mamy takich, którzy mu dorównają — przytwierdzał inny.
— Mówią, że ma więcej sześciu stóp...
— Zwykła blaga — powiadam panu...
— No, przekonamy się przecie.
— Jednak dotychczas przyznawano mu wszędzie zwycięstwo nad innymi.
— Ale u nas dopiero pokaże się, co jest wart rzeczywiście...
— Tak, tak, my się nie damy obałamucić...
— Więc to on z Teksasu przybywa do nas — zagadnął barczysty mężczyzna w bluzie z podkasanemi rękawami na muskularnych ramionach, na których widniały ślady czynności jego rzeźniczych.
— A tak, wprost z Teksasu — odpowiedział pytającemu kolega, również chłop tęgi i silny.
— Ha, zobaczymy.
— Zobaczymy, zobaczymy! Już to nie jeden przechwalany przybywał do nas ze świa-