Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 220 —

nia — nie traćmy nadziei. Da Bóg, wszystko będzie dobrze, nie zajdą żadne komplikacye, o których ten straszny doktór wspominał. Moja Hela musi być zdrową i musi wygrać miliony Hypperbona!...
Była już trzecia z południa, gdy chorą opuściła nieco gorączka, a atak kaszlu zbudził ją do rzeczywistości.
— Jakże ci, moja jedyna?... Czujesz się lepiej prawda?... Czego sobie życzysz bym ci podała?... — dopytywała z czułością Jowita.
— Pić mi się chce strasznie, może trochę wody...
— Oto ziółka z przepisu doktora, dobre są i uspokoją ci kaszel, następnie zażyjesz proszki.
— Wszystko co zechcesz, Jowito.
— I będzie ci znów dobrze...
— Będzie dobrze, Jowito.
— Zdajesz mi się być mniej teraz cierpiącą?
— Wesz sama, że jak gorączka ustąpi, zwykle każdy czuje mimo osłabienia, pewną ulgę.
— To już rekonwalescencya, moja droga — zawołała Jowita. — Zobaczysz, jutro nie pozostanie ani śladu choroby.
— Ufajmy, że tak będzie — szepnęła Helena z bladym uśmiechem...