Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 186 —

obawiam się go więcej, jak którego bądź ze „sześciu“.
Cóż znowu — prezydent Stanów! Alboż możebne, aby testator ośmielił się wezwać do swej gry pierwszą osobę w kraju?
Dla czego nie? W postępowej, wolnej Ameryce, niktby nie uznał za niestosowne, aby dostojnik taki współubiegał się z innymi obywatelami kraju o szczęście zdobycia sześćdziesięcio-milionowej fortuny, chociaż dziennikarz nie brał właściwie tym razem słów swych na seryo, a rzucił je raczej dla tem większego zaakcentowania ufności w swe szczęście.
Jakkolwiek całe siedmdziesiąt mil dzieli Chicago od Nowego Yorku, jednak Harris T. Kymbale potrzebował przebyć trzecią ich część tylko, by czyniąc zadość warunkom gry, stanąć u stóp wodospadu Niagary.
Skoro wiozący go pociąg wyruszył z Chicago, okrążył najpierw zatokę jeziora Michigan, a dosięgnąwszy Stanu Indiana, graniczącego z Illinois, zwrócił się od stacyi Ainsworth do Michigan City, które wbrew swej nazwie nie należy do Stanu tegoż nazwiska, lecz jest jednym z portów Indiany.
Drogę tę wybrał dziennikarz z pomiędzy wielu innych dążących do tego samego celu, aby mógł przez New-Buffalo i fabryczne Jackson stanąć w najkrótszym czasie w Detroit, gdzie też przybył w nocy siódmego maja.