Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 156 —

— Może na wagę, ale jako partner w grze Hypperbona...
— O, partner to nazbyt mało obiecujący; nie wart bodaj i złamanego szeląga...
Złożony do wagonu Tom Crabbe, leżał ciągle jak odrętwiały; szczęściem podróż ta nie będzie już długa. Milner obliczył z zadowoleniem, że zaledwie sto sześćdziesiąt mil dzieli ich od stolicy Stanu Teksas, którego powierzchnia obejmuje siedmdziesiąt pięć milionów hektarów.
Dla turysty wszakże byłoby pokusą wielką zwiedzić ten kraj zroszony wodami rzek: Rio-Grande, Antonio, Brazos, Trinity i kapryśnej Colorado, kraj, gdzie koczowały dawniej plemiona Komanszów, gdzie dziewicze lasy bogate w magnolie, sykomory, akacye, palmy, dęby, cyprysy i cedry nęcą swą tajemniczością; gdzie roztaczają się całe ogrody drzew pomarańczowych, lub dzikością swą osobliwe pola kaktusów u podnóża pięknych wzgórz na południo-zachodzie, wzgórz będących jakby zapowiedzią niebotycznych gór Skalistych. Kraj, którego pola uprawne wydają lepszy gatunek trzciny cukrowej aniżeli Antylle, lepszy tytuń niżeli Maryland lub Wirginia, a nawet wyższej wartości bawełnę niż Mississipi i Luiziana, kraj sławny swym gatunkiem bydła i najpiękniejszą w Ameryce rasą koni.