Ta strona została przepisana.
Wyjazd pierwszego z „sześciu“
Mimo wczesnej godziny rannej, tłumno i rojno było dnia następnego na centralnym dworcu kolei żelaznej w Chicago.
Wśród zebranych wszakże dam i mężczyzn, zapełniających obszerne hale poczekalne, lub spacerujących na peronie, nie było widać owego gorączkowego pośpiechu, jaki zwykł towarzyszyć wszelkim wyjazdom.
Bo też właściwie nie byli to podróżni; zaledwie mała ich cząstka zaopatrzyła się w bilety pasażerskie, inni przyglądali się tylko ciekawie postaci młodego mężczyzny z przyborami malarskiemi, za którym służący Murzyn z przewieszoną przez ramię torbą podróżną, niósł niewielką walizkę.
Jak wiadomo, olbrzymi obszar ziem Zjednoczonej rzeczypospolitej amerykańskiej, po-