Przejdź do zawartości

Strona:PL Jules Verne - Zamek w Karpatach.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 174 —

Wewnątrz pieczary nic się nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że lampę zapalono nanowo i postawiono jadło i świeżą wodę w konewce.
Oczywiście ktoś był w pieczarze, podczas gdy Franciszek był pogrążony we śnie głębokim. Któż mógł wiedzieć, że on się znajdował w podziemiach zamczyska?... Chyba baron Rudolf de Gortz, w którego władzy znajdował się widocznie?... Czyżby Franciszek był skazany przez niego na więzienie, na pozbawienie widoku świata i ludzi?
Wzdrygnął się młody hrabia na to przypuszczenie, lecz natychmiast powiedział sobie, że tak być nie może, gdyż on ucieknie, bo wie dobrze, które podziemie wiodło do mostu zwodzonego.
Postanowił natychmiast opuścić zamek. Ale w jaki sposób dopełni tego postanowienia, skoro most zwodzony zamknął się po jego odejściu?
— No, to przecież dostanę się do muru okalającego zamek — pocieszał się w duchu — i bądźcobądź wdrapię się na mur po jakich szczerbach, czy wyłomach!... Za godzinę muszę się wydostać z zamczyska!
On się wydostanie, ale co się stanie z biedną Stillą? Czy Franciszek zaniecha zamiaru oswobodzenia jej?... Czy jej nie wyrwie z przykrej niewoli?...
O! nie! teraz tem więcej trwał w swem postanowieniu, lecz to, czego nie mógł dokazać sam, dokaże z pomocą agentów, których Rotzko mu-