Strona:PL Joseph Conrad - Ocalenie.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie mogę tego wyrozumieć. Ludzie donieśli, że jest trzech wodzów na pokładzie. Jeden ma błyszące oko, drugi jest chudy i biało ubrany, a trzeci nie ma wcale włosów na twarzy i jest ubrany zupełnie inaczej. Czyżby to była kobieta? Nie wiem, co o tem myśleć. Chciałbym, abyś był tutaj. Po długich rozhoworach Tengga rzekł: „Przed sześciu laty byłem władcą swego kraju i Holendrzy mię wypędzili. Kraik był mały, ale nic nie jest za małem dla ich chciwości. Oddali go niby to memu siostrzeńcowi — oby zczezł marnie. Uciekłem, bo byliby mię zabili. Jestem tu niczem — ale pamiętam wszystko. Tamci biali ludzie nie mogą uciec i jest ich bardzo mało. Dałoby się może coś zrabować. Oddałbym to moim ludziom, którzy poszli za mną w nieszczęściu, ponieważ jestem ich wodzem, a mój ojciec był wodzem ich ojców. „Wykazałem mu całą nieostrożność takiego postępku. Odpowiedział: „Umarli drogi nie pokażą“. Na to zauważyłem, że ci którzy nie wiedzą, nie mogą dać informacji. Tengga milczał przez jakiś czas, wreszcie rzekł: „Nie wolno nam ich dotknąć, ponieważ skóra ich jest taka jak wasza i dlatego byłoby złem ich zabić; ale na rozkaz was, na rozkaz białych, wolno nam iść i walczyć z ludźmi o takiej samej skórze jak nasza, z ludźmi naszej własnej wiary — i to jest dobre. Obiecałem tuanowi Lingardowi dwudziestu ludzi i statek na wojnę w Wajo. Ludzie są dzielni, i spójrz na prao — szybkie jest i silne“. Muszę przyznać, Tomie, że prao to jest najlepszym statkiem w tym rodzaju, jaki kiedykolwiek widziałem. Odrzekłem, że zapłaciłeś mu dobrze za tę pomoc. „Jabym także zapłacił“, odpowiedział, „gdybyś mi dał parę strzelb i trochę prochu dla moich ludzi. Ty i ja podzielimy się zdobyczą znalezioną na tym okręcie, a tuan Lingard nic się o tem nie dowie.