Strona:PL Joseph Conrad - Lord Jim 02.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„ — Co się z nim stało? — zapytałem. Tamb’ Itam spojrzał mi prosto w oczy i uczynił wyrazisty ruch prawą ręką.
„ — Uderzyłem go dwa razy, tuanie — rzekł. — Kiedy zobaczył że się zbliżam, rzucił się gwałtownie na ziemię i zaczął wrzeszczeć, wywijając nogami. Darł się jak przerażona kura, póki nie poczuł ostrza; wówczas ucichł i leżał wpatrzony we mnie, aż wreszcie życie wyszło mu z oczu.
„Potem już Tamb’ Itam dłużej nie zwlekał. Rozumiał jak ważną jest rzeczą, aby pierwszy przywiózł do fortu okropne nowiny. Z oddziału Daina Warisa wielu mężów zostało przy życiu, ale w najwyższym popłochu niektórzy przepłynęli rzekę, inni znów rzucili się w gąszcze. W rzeczywistości zaś nie zdawali sobie wcale sprawy, kto na nich uderzył, nie wiedzieli czy więcej białych zbójców się nie pokaże, czy nie zawładnęli już całym krajem. Wyobrażali sobie, że padają ofiarą jakiejś olbrzymiej zdrady, że są skazani na zupełną zagładę. Podobno niektórzy z nich wrócili małemi grupkami dopiero po upływie trzech dni, kilku jednak usiłowało puścić się natychmiast z powrotem do Patusanu. Jedno z czółen wartujących na rzece znalazło się niedaleko obozowiska w chwili ataku; wprawdzie z początku wioślarze skoczyli do wody i popłynęli ku przeciwnemu brzegowi, ale potem wrócili do czółna i ruszyli przerażeni w górę rzeki. Tamb’ Itam wyprzedził ich o godzinę.