Strona:PL Joseph Conrad-Zwierciadło Morza.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto co zawsze czułem niejasno; i dlatego te moje karty pozostaną niby szczera spowiedź z faktów, które komuś przyjaznemu i współczującemu mogą dać wyobrażenie o wewnętrznej prawdzie niemal całego żywota. Okresu między szesnastym a trzydziestym szóstym rokiem życia nie można nazwać wiekiem, ale jest to wcale długi szereg tego właśnie rodzaju doświadczeń, które uczą powoli człowieka patrzeć i czuć. Był to dla mnie okres odrębny; a gdy przeszedłem z niego do innej atmosfery, że się tak wyrażę, gdy rzekłem sobie: „Teraz muszę mówić o wszystkich tych rzeczach lub też pozostać nieznany do końca swych dni“, żywiłem niezłomną nadzieję — która towarzyszy człowiekowi zarówno w samotności jak w tłumie — iż w końcu nadejdzie taki dzień, taka chwila, że mnie zrozumieją.
I to się ziściło! Zrozumiano mię tak zupełnie, jak tylko to jest możliwe na naszym świecie, gdzie rzekłbyś wszystko się składa z zagadek. Mówiono o tej książce rzeczy głęboko mię wzruszające, tem głębiej, że pochodziły od ludzi, których zajęciem jest bezsprzecznie zrozumienie i analiza i objaśnianie — jednem słowem od krytyków literackich. Wypowiadali się stosownie do swego sumienia, a niejeden wyrażał się w taki sposób, że poczułem i radość, i smutek z powodu napisania tej spowiedzi. Jasno lub mętnie, krytycy pojęli co miałem na myśli i orzekli w końcu, że sprostałem swemu zamierzeniu. Zrozumieli iż książka ta należy do kategorji zwierzeń, lecz w niektórych wypadkach uznali zwierzenia moje za niezupełne.
Jeden z recenzentów napisał: „Czytając te karty, człowiek spodziewa się wciąż rewelacji; lecz osobistość autora nigdy nie ujawnia się w całej pełni. Możemy tylko stwierdzić, że taka oto rzecz wydarzyła się