Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

liczności, ani zewnętrznych wpływów. Ów fakt, dodatni i skromny sam przez się, miał dla mnie pewne abstrakcyjne znaczenie. Był odpowiedzią na wypowiadane głośno wątpliwości, a nawet na przykre oszczerstwa. Usprawiedliwiłem się z tego, co mi wyrzucano jako głupi upór lub kaprys fantastyczny. Nie chcę przez to powiedzieć aby cały kraj przewrócił się do góry nogami, ponieważ postanowiłem zostać marynarzem. Ale chłopcu niespełna lat szesnastu, i to wybitnie wrażliwemu, wstrząs jego małego świata wydał się naprawdę bardzo wielkiem wydarzeniem. Tak wielkiem, że w niepojęty sposób echa jego sięgają aż dnia dzisiejszego. W chwilach samotnych rozmyślań chwytam się nieraz na odpieraniu argumentów i zarzutów, wypowiedzianych przed trzydziestu pięciu laty przez głosy umilkłe na zawsze; znajduję odpowiedzi, których napastowany chłopiec nie mógł znaleźć poprostu dlatego, że sam siebie nie rozumiał. Moje powołanie było dla mnie równie tajemnicze jak dla tych, co żądali abym im siebie wytłumaczył. Wypadek tego rodzaju zaszedł chyba po raz pierwszy. Zdaje mi się doprawdy że nigdy się nie zdarzyło, aby chłopiec mej narodowości i mych tradycyj zerwał tak stanowczo ze swem otoczeniem i stosunkami. Bo trzeba zrozumieć, że w mem powołaniu nie było ani śladu myśli o „karjerze“. Wstąpienie do marynarki rosyjskiej lub niemieckiej nie mogło wogóle wchodzić w rachubę. Uniemożliwiały to moja narodowość i moje tradycje. Niechęć do służby w marynarce austrjackiej nie była tak silna i sądzę że pozwolonoby mi wówczas wstąpić do szkoły marynarskiej w Poli. Pociągnęłoby to za sobą kucie niemieckiego przez sześć miesięcy, ale nie przekroczyłem jeszcze wtedy wieku przyjęcia a pod innemi