Strona:PL Joseph Conrad-Ze Wspomnień.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

turalnie uważać i na ton wypowiedzianego słowa. Na właściwy ton. To bardzo jest ważne. Trzeba mieć potężne płuca i grzmiące lub czułe głosowe struny. Nie mówcie mi o dźwigni Archimedesa; był to roztargniony osobnik o wyobraźni matematyka. Nauki matematyczne budzą we mnie wielki szacunek, ale nie umiem się obchodzić z maszynami. Dajcie mi właściwe słowo i właściwy ton, a świat z miejsca poruszę.
Cóż to za marzenie — dla pisarza! Albowiem pisane słowa mają także swój ton. Tak! Byle tylko znaleźć właściwe słowo! Tkwi ono gdzieś z pewnością wśród szczątków wszystkich radosnych uniesień i wszystkich skarg, rozbrzmiewających już od pierwszego dnia kiedy nadzieja — nieśmiertelna nadzieja — zstąpiła na ziemię. Może słowo to jest gdzieś blisko pod ręką, nie zauważone i niewidzialne. Ale cóż mi z tego? Wiem że są ludzie, którzy potrafią znaleźć odrazu igłę w stogu siana. Co do mnie, nigdy się takiem szczęściem nie cieszyłem.
A przytem chodzi także i o ton. Jeszcze jedna trudność. Bo jakże osądzić czy ton jest właściwy czy nie, nim jeszcze padło słowo, które może poleci z wiatrem nie zauważone przez nikogo i wcale świata nie poruszy? Żył ongi cesarz, który był mędrcem i poniekąd pisarzem. Notował na tabliczkach z kości słoniowej myśli, maksymy, uwagi, ocalone przez los ku zbudowaniu potomności. Wśród różnych powiedzeń — cytuję z pamięci — jest tam uroczyste napomnienie: „Niech wszystkie twoje słowa mają ton bohaterskiej prawdy“. Ton bohaterskiej prawdy! Bardzo pięknie, ale sądzę że łatwo było surowemu cesarzowi spisywać wzniosłe rady. Prawdy, według których ludzie