Z tej właśnie przyczyny poufna wiadomość, której Sterne udzielił Van Wykowi na brzegu, pod burtą ciemnego, cichego statku, zakłóciła spokój Holendra. Wiadomość ta była czymś tak niezrozumiałym, nieoczekiwanym i do tego stopnia wytrąciła z równowagi Van Wyka, że zapomniał zupełnie o swoich listach i wbiegł szybko po drabinie na statek.
Dwóch „boyów“ z warkoczami ustawiało do obiadu przenośny stół na lewo od koła sterowego; jak zwykle warczeli na siebie przy tej robocie, a tymczasem trzeci Chińczyk przypominający Massyego, smętny, tęgi i bardzo żółty, czekał apatycznie z serwetą pod pachą, trzymając przy piersiach stos grubych talerzy. Zwykła kajutowa lampa — ale bez klosza — przyniesiona z dołu, wisiała u drewnianej podpory podtrzymującej płócienny dach, a wszystkie boczne zasłony były spuszczone. Kapitan Whalley wypełniał swoją osobą głęboki fotel koszykowy; odnosiło się wrażenie, że siedzi otępiały w płóciennym, jaskrawo oświetlonym namiocie, przeznaczonym na skład sprzętów okrętowych; było tam
Strona:PL Joseph Conrad-U kresu sił.djvu/145
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
XIII