Właśnie o tym samym czasie Japończycy poszukiwali na wszystkie strony statków europejskiej konstrukcji i kapitan Whalley nie miał trudności w znalezieniu nabywcy-spekulanta, który targował się ząb za ząb, ale zapłacił gotówką za Piękne Dziewczę, spodziewając się że odprzeda statek z korzyścią. I tak się to stało, że kapitan Whalley schodził pewnego popołudnia ze stopni prowadzących do jednego z największych urzędów pocztowych Wschodu i trzymał w ręku niebieskawy pasek papieru. Był to kwit na polecony list, zawierający dwustofuntowy czek wysłany do Melbourne. Kapitan Whalley wetknął kwit do kieszeni w kamizelce, wyjął laskę spod pachy i ruszył w dół ulicą.
Szedł niedawno otwartym, nie uporządkowanym jeszcze traktem o prymitywnych chodnikach i miękkim pokładzie kurzu, który zaścielał całą szerokość jezdni. Ów trakt dotykał z jednego końca nędznej uliczki biegnącej wśród chińskich sklepów blisko portu, a z drugiego ciągnął się na przestrzeni paru mil przez nie zabudowane tereny, pokryte miejscami
Strona:PL Joseph Conrad-U kresu sił.djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.
III
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a7/PL_Joseph_Conrad-U_kresu_si%C5%82.djvu/page31-1024px-PL_Joseph_Conrad-U_kresu_si%C5%82.djvu.jpg)