Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zależy od wierności i oddania swych sług, a oddanie i wierność zaufanych sług kojarzą się z pewnego rodzaju lekceważącym przywiązaniem, które niejako tę wierność podsyca. Wskutek łaskawego zrządzenia natury żaden człowiek nie jest bohaterem dla swego lokaja, chyba że sam sobie czyści ubranie. Podobnie żaden wydział nie uchodzi za idealnie mądry w oczach spoufalonych z nim pracowników. Wydział nie wie tego wszystkiego, co wiedzą niektórzy z jego sług. Będąc organizmem beznamiętnym nie może być nigdy idealnie informowany. Gdyby wiedział zbyt wiele, nie mógłby sprawnie funkcjonować. Komisarz Heat wysiadł z pociągu w zadumie dalekiej od nieprawomyślności, lecz nie pozbawionej szczypty tego zazdrosnego powątpiewania, które tak często kiełkuje na gruncie zupełnego poświęcenia się czy kobiecie czy też instytucji.
W takim to stanie ducha Heat — zgłodniały lecz pod wpływem tego co widział wciąż jeszcze skłonny do mdłości — zetknął się z Profesorem. W tych warunkach, usposabiających do irytacji zdrowego, normalnego człowieka, spotkanie to było szczególnie dla Heata niepożądane. Nie myślał o Profesorze; nie myślał o żadnym poszczególnym anarchiście. Skomplikowana ta sprawa narzuciła mu myśl, że w ogóle wszystkie ludzkie poczynania są pozbawione sensu — która to myśl nawet w teorii dość jest przykra dla człowieka nie mającego nic wspólnego z filozofią, a w wypadkach konkretnych staje się nad wszelki wyraz drażniąca.
Na początku swojej kariery komisarz Heat zajmował się poważniejszymi wypadkami kradzieży. Zdobył ostrogi na tym terenie i oczywiście zachował dlań — po awansie i przeniesieniu do innego wydziału