Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiem niedoświadczony nowicyusz, udałem się na pierwszą uniwersytecką kolacyę; na pierwszem miejscu siedział wiele obiecujący szlachcic, posiadający zadziwiające zdolności, obecnie zabite paraliżem; wpośród nas staly nie cebrzyki wprawdzie, ale czary wielkości cebrzyków; nabieraliśmy też napoje warząchwiami. Tam to (ponieważ takie rozpoczynanie studyów uniwersyteckich było przymusowe) nabierałem sobie całą warząchwią poncz zamiast klaret, ponieważ w ten sposób mogłem niespostrzeżony wlać wszystko za kamizelkę zamiast w gardło, i zostałem do końca uczty i pomagałem wynosić czterech kolegów (z tych jeden był synem przełożonego kolegium) po schodach głową na dół do domu.
Takie rzeczy nie dzieją się już więcej, ale owoce ich pozostały i pozostaną przez czas jeszcze długi. Robotnicy, których nie możecie dzisiaj uchronić przed piwiarniami, są jeno zanadto dobrymi uczniami dżentelmanów, którzy mieli zwyczaj zabawiania się w jadłodajniach. Dżentelmani wcale nie uważali za stosowne zmniejszać swych dochodów dla poprawienia swych własnych obyczajów, i wierzajcie mi, że lekarstwo na pijanego robotnika nie leży w zmniejszeniu jego zarobków, lecz w naprawie umysłu.
I zaiste, jeżeli nie widzimy jeszcze całkiem jasno, jak mamy postępować z grzechami naszych biednych braci, to jest rzeczą możliwą, że przyćmienie naszego wzroku może mieć jeszcze inne przyczyny, które dadzą się wykluczyć. Mamy dwa przeciwne sobie okrzyki partyj liberalnej i konserwatywnej, które są słuszne i mogą służyć za hasła. Z ich strony: „niech każdy człowiek ma otwarte pole“; z waszej strony: