Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starajcie się przywrócić powagę władzy królewskiej. Lepszymi, przyzwoitszym jest zawsze rząd rasy, przywykłej od szeregu lat do rozkazywania, aniżeli dyktatura wczorajszych niewolników.
Mirabeau słuchał z głową pochyloną. Kiedy jego towarzysze bawili się pesymizmem czarnych, on myślał o tem: w jaki sposób dźwignąć z pohańbienia koronę, wzmocnić znów władzę króla, którą pomógł zniszczyć.

∗                         ∗

W ogrodzie, naprzeciw okien restauracyi Méot’a, siedzieli: Danton i Desmoulins. I oni obchodzili zwycięstwo, odniesione przez naród nad koroną, ale nie tak bogato, jak uznani wodzowie rewolucyi. Ich puste kieszenie stać było tylko na buteleczkę taniego wermutu.
Desmoulins promieniał cały, bo obchodził dziś święto podwójne. Jego dusza patryoty gorzała płomieniem dumy, jego serce zakochanego drżało rozkoszą miłości.
Nareszcie... Patryota Duplessis, zniewolony sławą patryoty Destmloulinsa, otworzył mu drzwi zamkniętego dla niego dotąd domu, pozwolił mu się starać jawnie o rękę ślicznej Lucylli.
— Ktoby się tego spodziewał — mówił Kamil. — Król przybył sam do Paryża pokłonić się narodowi. Niech żyje wolność!