Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
III.

Błękitny salon pani de Benuharnais przy ulicy Tournon szumiał takim gwarem, jak gdyby się zmienił w przedsionek bulwarowego teatrzyku lub w salę drugorzędne] restauracyi.
Co się stało?
Te same dekoltowanc, ubrylautowane, uperlone damy zajmowały fotele, ci sarni upudrowani, wyżabotowani panowie otaczali księżne, margrabinę, hrabinę i kawalerowe.
Jeszcze temu dwa miesiące dzwonił w salonie pani de Beauharnais cichym brzękiem muszek leśnych szept stłumiony, wytryskiwały od czasu do czasu z grup pań i panów rakiety wykwintnego dowcipu, ruchy były okrągłe, estetyczne, usta uśmiechnięte przyjemnym uśmiechem nieopatrznego rozbawienia, a dziś podnosili panowie głosy, giestykulowali żywo, panie wtrącały się, przerywając niegrzecznie mówiącym, niecierpliwe, nerwowe.
Co się stało, skąd ta przemiana?