Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

twarzy, z jego ogromnej nieociosanej postaci bila siła barbarzyńcy.
— Dziwisz się, że się dziwie słabej dobroci króla, bo taki chuderlawy zdechlak, jak ty, głodny wiecznie Brutusie, nie rozumie, nie czuje brutalności rewolucyi. Przed żadnym gwałtem, przed żadną zbrodnią nie wolno się cofnąć, gdy się chce panować.
W tej chwili zastukała znów do drzwi lekka ręka.
— A teraz mówmy o czem innem, bo moja małżonka umarłaby ze zgrozy, gdybyśmy z nią naszym językiem rozmawiali. Żona Dantona rojalistką, wierną, nabożną katoliczką! Miłość komponuje czasem zabawne satyry.
Pani Danton przyniosła mężowi i gościowi limonadę, którą sama przyrządziła. Podając ją Desmoulinsowi, rzekła z uśmiechem, spostrzegłszy u jego surduta oberwany guzik, wiszący na nitce.
— Pan pozwoli, panie Kamilu, że zastąpię pańską przyszłą żonę.
Zanim się Desmoulins spostrzegł, co pani Danton zamierza, zabrała się już ona do roboty. Przyszywając, mu guzik, mówiła:
— Bardzo bym pragnęła, żeby panna Duplessis wzięła pana jak najprędzej w ręce kochające. Widziałam ją wczoraj w kościele. Prześliczna dziewczyna.