Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zagony jej płaczą, jeślim bezprawnie chleb jej pożywał i gnębił dusze oraczów: niechaj miasto pszenicy oset mi się rodzi, a cierń zamiast jęczmienia!“ —
I wreszcie teraz odzywa się Bóg z wichru i burzy. Wyzwał Go człowiek, marny pył, z wiekuistych szat Jego strząśniony: niechajże mu teraz odpowiada! On, Pan nad Pany, On, największy i najmocniejszy — nie usprawiedliwia się, nie dopuszcza sądów nad sobą, nie tłumaczy swoich zamiarów ani powodów czynu nie podaje. Naprawdę zbyt wielki i zbyt nadludzki jest na to. „Gdzieś był, gdy zakładałem podwaliny ziemi i stawiałem jej kamień węgielny, a chwaliły mnie wszystkie gwiazdy zaranne i synowie boży śpiewali?... Gdym zamknął wrotami morze, kiedy się wyrywało jakoby z żywota wychodząc; gdym obłok jak szatę kładł na nie i spowijał mrokiem, jakby pieluchami?“
W obrazach przepotężnych, dziwnie wielką poezją kosmicznego stawania się owianych, roztacza Bóg przed nędzą w proch pochylonego Ijoba przedwieczny majestat swojej wszechmocy. Bez gniewu, bez zawziętości, o którą nędzarz Go oskarżał, owszem ze spokojem Istoty jedynej, która stoi ponad bytem i niebytem, ponad złem